Tabela końcowa grupy B

IX KOLEJKA

Gold-Dent vs. Al-Mar Wołomin (wynik 0:1)

Celujący w mistrzostwo Al-Mar stanął w niedzielę do rywalizacji z zespołem, który nigdy mu nie leżał. Z Gold-Dentem przegrywali często, chociaż z drugiej strony, nie ma wielu zespołów, które na lokalnej arenie mogą się pochwalić sukcesem nad ekipą Przemysława Tucin. Ale każda zła passa kiedyś się kończy i Marcin Rychta wierzył, że dla jego drużyny to jest właśnie ten moment. A sytuacja wcale nie była prosta, bo Al-Marowi nawet remis nic tutaj nie dawał, a przecież gracze w czarnych koszulkach w starciach z równymi sobie rywalami raczej nie prowadzą gry, lecz nastawiają się na kontry. I ku ich uciesze, już od 2 minuty Al-Mar mógł grać swoją piłkę. Stało się tak za sprawą gola Łukasza Godlewskiego, który wykorzystał podanie z autu Pawła Maliszewskiego i strzałem głową pokonał Karola Zalewskiego. Teraz to Dentyści musieli uskuteczniać atak pozycyjny, a przeciwnik skupiał się na jego rozbijaniu. I szło mu świetnie, bo chociaż ekipa w żhttps://www.youtube.com/watch?v=b5uc-to9JRIółto-niebieskich strojach miała optyczną przewagę, to nic z niej nie wynikało, a gdyby w 11 minucie nieco więcej precyzji w swój strzał wniósł Marcin Rychta, mogło być nawet 2:0. Ale do przerwy skończyło się na najniższym z możliwych prowadzeń. A po pauzie emocje sięgnęły zenitu. W 31 minucie Marcin Rychta zostaje ukarany żółtą kartką za faul taktyczny, ale Gold-Dent nie potrafi wykorzystać liczebnej przewagi i nieobecności najlepszego z obrońców oponenta. W 33 minucie, gdy siły się wyrównują, kontrę przeprowadza za to Łukasz Godlewski, lecz Karol Zalewski potwierdza ogromne umiejętności i wychodzi z opresji zwycięsko. To samo można zresztą napisać o vis-a-vis bramkarza GD, czyli Maćku Sobocie. To bez wątpienia jeden z głównych architektów sukcesu Al-Maru, bo chociaż Dentyści próbowali ile tylko mogli i strzelali niemal z każdej pozycji, to w najważniejszym meczu sezonu, golkiper Al-Maru nie dał się pokonać ani razu! Zachować czyste konto w takich okolicznościach to wielka sztuka. Słowa uznania należą się też całej drużynie, która wybiegała i zasłużyła na uczestnictwo w wielkim finale WLSP. Teraz Al-Mar musi jednak wygrać z Multi-Mediką, bo w przeciwnym razie okaże się, że wyprzedzenie w tabeli Pubu Offside i Gold-Dentu nic nie znaczyło. Presja jest więc ogromna, lecz ten zespół pokazał, że potrafi trzymać nerwy na wodzy. A Gold-Dent? Brawo za ogromną ambicję, bo przecież ten zespół nie walczył o tak spektakularne laury co rywal. A mimo to grał na 100% możliwości, i można nawet pokusić się o stwierdzenie, że był lepszy niż ekipa Marcina Rychty. Ale jak mawia Jose Mourinho: Lepszy nie zawsze wygrywa. Przemysław Tucin ma więc nad czym myśleć, bo sezon bez żadnego trofeum – to nie zdarza się często w jego przypadku…(Redaktor WLSP).

VIII KOLEJKA

Gold-Dent vs. Ruben-Bramy.pl (wynik 5:4)

Po rozczarowującej porażce z Pubem Offside, wszyscy byli ciekawi postawy Gold-Dentu. Czy widząc sytuację w tabeli, która podpowiada, że na pierwsze miejsce raczej nie ma już szans, zabraknie im motywacji w pozostałych dwóch spotkaniach? Czy może wręcz przeciwnie – wyzwoli w nich sportową złość? Sytuacja nie była łatwa, a w dodatku przeciwnikiem tego dnia był Ruben, który naprawdę dobrze prezentuje się ostatnimi czasy i który walczy o czołową piątkę w grupie. I trzeba przyznać, że postawa ekipy Darka Banaszka mogła wzbudzić w niedzielne popołudnie duże uznanie. Zespół środka tabeli w niczym nie ustępował faworytowi, a od 5 minuty prowadził, za sprawą celnego uderzenia z rzutu wolnego Maćka Sadochy. Dentyści szybko jednak przejęli inicjatywę nad boiskowymi wydarzeniami i za sprawą Michała Kani, który najpierw zaliczył asystę do Łukasza Kaczmarczyka, a następnie wykorzystał stratę Darka Banaszka, wynik był już korzystny dla ekipy Przemysława Tucina, który oglądał to spotkanie tylko w roli widza. W 16 minucie na 3:1 mógł podwyższyć Marcin Adamus, lecz jego uderzenie z rzutu wolnego świetnie obronił Mariusz Stępień. Z kolei chwilę później błąd popełnia Łukasz Torbiński, a korzysta na niej Łukasz Mietlicki, który łapie na wykroku bramkarza przeciwników i strzałem między jego nogami przywraca wynik remisowy. I tak pozostało do końca pierwszej połowy. W drugiej części spotkania sytuacja nieco wymyka się z kolei z rąk Gold-Dentowi. Wszystko za sprawą Seweryna Rejmera, który najpierw zdobywa gola na 3:2, a następnie na 4:3 (w międzyczasie trafienie zalicza Marcin Adamus). Ruben wydaje się więc o krok od niespodzianki, lecz Marcin Adamus nie daje za wygraną i w 42 minucie mamy kolejny remis. Chwilę później znakomitej sytuacji nie wykorzystuje Seweryn Rejmer, przegrywając rywalizację sam na sam z Karolem Zalewskim i właśnie ta okazja mści się na Rubenie bardzo dobitnie. Dosłownie na 2 minuty przed końcem, bohaterem spotkania zostaje bowiem Michał Kania, który wykorzystuje podanie Łukasza Kaczmarczyka i zapobiega drugiej z rzędu stracie punktów przez Gold-Dent. Przeciwnikom ciężko przychodzi pogodzić się z tym rezultatem i chociaż widać po nich sportową złość, to trzeba im przyznać, iż zagrali bardzo dobrze i ambitnie i szkoda, że wszystko to dzieje się tak późno. Chwała też Dentystom, że mimo braku kapitana i trudnej sytuacji meczowej, byli w stanie uciec spod gilotyny. Teraz czeka ich dwutygodniowy odpoczynek i mecz z Al-Marem. I tylko zwycięstwo pozwoli zachować nadzieję, że któryś z pucharów za drugą edycję trafi w ich ręce (Redaktor WLSP).

VII KOLEJKA

Gold-Dent vs. Pub Offside Wołomin (wynik 2:5)

Rywalizacja Gold-Dentu z Pubem Offside to jak święta wojna pomiędzy Rangers a Celtikiem w mieście Glasgow. Dla obu drużyn często nie liczyło się nawet mistrzostwo, ale to, kto zwyciężył w bezpośredniej rywalizacji. I zachowując wszystkie proporcje, tutaj było podobnie, chociaż oba zespoły nadal mają realne szanse, by bić się o mistrzowski puchar. W lepszej sytuacji był Gold-Dent, który jak dotąd wygrywał wszystkie spotkania w jakich uczestniczył, z kolei Pub potknął się już na Al-Marze i nie miał prawa zrobić tego drugi raz. Gorąco wierzył w to Paweł Bula, chociaż raczej nie był tak zdeterminowany jak Przemysław Tucin, który już na kilkadziesiąt minut przed spotkaniem zjawił się niedaleko boiska i zbierał potrzebną koncentrację. Nie zabrakło też przedmeczowej odprawy, która chyba jednak nie do końca przyniosła efekt, bo spotkanie lepiej rozpoczęło się dla Pubu Offside. W 7 minucie po podaniu Kuby Suchockiego wynik otworzył Jacek Klimczak, ale radość w ekipie Offsidu trwała tylko kilka minut, bo na to trafienie odpowiedział Przemysław Tucin. W 13 minucie Pub ponownie wysunął się o włos do przodu, gdy zapoczątkowaną przez Adama Stańczuka akcję, świetnie wykończył Paweł Bula. I na tego gola Dentyści długo nie mogli odpowiedzieć. Ale na początku drugiej odsłony nieco pomógł im w tym Kamil Tlaga, który zastawiając piłkę przed własnym polem karnym, stracił ją na rzecz Zbyszka Turka, a ten odegrał do Przemysława Tucina i znowu był remis! I znowu ledwie na kilka minut. W 35 minucie jeden z obrońców Gold-Dentu fauluje Pawła Bulę a do piłki ustawionej blisko linii pola karnego podszedł Jacek Klimczak. I chociaż w murze stało aż trzech przeciwników, to pomocnik Pubu umiejętnie uderzył po dalszym słupku i było 3:2. Od tego momentu Dentystom zaczęło się spieszyć, ale jak wiadomo, pośpiech nie jest najlepszym doradcą. W 40 minucie Paweł Bula mogąc podawać do Kuby Suchockiego wybrał – wydawało się – trudniejszą opcję, czyli strzał zza pola karnego i Piotrek Rosłon, chociaż uderzenie poszło po krótkim rogu, nie dał rady wybronić piłki i Offside już czuł, że zwycięstwo mu się nie wymknie. A wszystko stało się jasne, gdy czerwoną kartkę obejrzał Przemysław Tucin, który nie mogąc pogodzić się z decyzją arbitra, poczęstował go słowami niewartymi publikacji. Grę w przewadze wykorzystał Dawid Gajewski i tak oto Pub wygrał najważniejszy dla siebie pojedynek w rozgrywkach. Tylko że teraz musi liczyć, że Dentyści nie stracą motywacji i w ostatniej kolejce zabiorą punkty Al-Marowi. Tylko w ten sposób zespół Pawła Buli będzie miał okazję, by wystąpić w wielkim finale WLSP. Wszystko rozstrzygnie się już niebawem (Redaktor WLSP).

VI KOLEJKA

Gold-Dent vs. Krzywica (wynik 8:0)

Gold-Dent stosuje w tym sezonie regułę „zero litości” dla przeciwników. Wszystkie mecze wygrywane są przez Dentystów z taką przewagę i lekkością, że każdy kolejny już przed meczem może zakładać prawdopodobieństwo porażki. I chociaż Krzywica ani myślała z góry zakładać klęskę, to przebieg spotkania pokazał, kto miał rację. Podopieczni Przemka Tucina mieli dużą przewagę i od 7 minuty zaczęli realizować swój plan – to wtedy Łukasz Kaczmarczyk obrócił się z piłką, chociaż miał za sobą obrońcę i celnym strzałem wyprowadził zespół na prowadzenie. Krzywica próbowała się odegrać, lecz była nieskuteczna – napastnicy albo strzelali obok słupka, albo w poprzeczkę, tak jak to uczynił Piotr Zych. Gold-Dent przeczekał te sytuacje i za chwilę Kamil Boratyński wystawia futbolówkę Michałowi Kani, a ten bez przeszkód pakuje ją do pustej bramki – 2:0. Po chwili asystent przy poprzednim golu też wpisuje się na listę strzelców, a w końcówce pierwszej połowy to samo uczynią Marcin Błędowski i Przemysław Tucin. Rywal nie miał więc nic do powiedzenia. Dla zespołu Patryka Cackowskiego i Jacka Pazio ten mecz praktycznie się skończył, chociaż ani oni, ani koledzy z zespołu nie dawali za wygraną. Czasami przekładało się to na dość niebezpieczne faule, ale sędzia pokazał w tym meczu tylko dwie żółte kartki i to w dodatku w jednej akcji (Jacek Pazio i Max Poczman), a w pozostałych przypadkach decydował się na słowne upomnienia. Nie miało to zresztą większego znaczenia dla losów pojedynku, bo Gold-Dent grał swoje i w pewnym momencie prowadził 8:0. I wtedy starał się już głównie gola nie stracić, by po raz kolejny zakończyć spotkanie z czystym kontem. I to się udało! Krzywica była bowiem nieskuteczna, a jeśli nawet miała dogodną okazję, to dobrze bronił Karol Zalewski. Rezultat nie zmienił więc swojej postaci a to oznacza, że Dentyści śrubują rekordowy bilans bramkowy w rozgrywkach. Ale nic on nie będzie znaczył, jeśli za tydzień ekipa Przemysława Tucina potknie się na Pubie Offside. To będzie jeden z dwóch meczów o wszystko i jeśli Dentystom, po wielu sukcesach w PLP, marzy się też mistrzostwo WLSP, to nie mogą tego arcyważnego spotkania przegrać. W niedzielę około godziny 16 wszystko będzie wiadome!(Redaktor WLSP).

V KOLEJKA

Gold-Dent vs. Osiedle Nafta (wynik 8:1)

Gold-Dent, mimo na pewno nieprzyjemnej wpadki w Pucharze Ligi, chciał oczyścić głowę z czarnych myśli i odnieść w rozgrywkach ligowych kolejne, przekonywujące zwycięstwo. Ale Osiedle Nafta, które podobne plany wybiło chociażby z głowy Al-Marowi, nie zamierzało ułatwiać zadania faworytom. Tyle tylko, że ekipie Marcina Kamińskiego sił starczyło zaledwie na pierwszą połowę. Zakończyła się ona rezultatem ledwie 2:1 dla Dentystów, lecz o drugiej partii Nafta chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Co prawda w 28 minucie szanse na wyrównanie miał Radek Dobrzeniecki, lecz jego uderzenie z rzutu wolnego świetnie obronił Karol Zalewski, a dosłownie 4 minuty później Przemysław Tucin podwyższył na 3:1. Za chwilę gola dopisuje sobie Michał Kania i od tego momentu Michał Kaźmierski musiał regularnie zaglądać do siatki i wyjmować z niej piłkę. Gold-Dent stwarzał zagrożenie niemal w każdej swojej ofensywnej akcji, a przeciwnik mu w tym pomagał. Zespół Przemysława Tucina otrzymał chociażby dwa rzuty karne, po faulach Zbigniewa Kostro. Najpierw skutecznym egzekutorem okazał się Marcin Adamus, a później Michał Kania. Osiedlu nie pomogła też obecność Tomka Wojdyny, który był skutecznie powstrzymywany przez dobrze się uzupełniającą ekipę w niebiesko-żółtych koszulkach. Ostatecznie wynik stanął więc na 8:1, co powoduje że Dentyści nie dość iż mają komplet punktów, to bilans bramkowy na poziomie 40 goli strzelonych i tylko 3 straconych! Przemysław Tucin musi być zadowolony z formy zespołu i oby tylko ta dyspozycja została utrzymana w meczach, które zadecydują o pierwszym miejscu w tabeli. A te coraz bliżej (Redaktor WLSP).

IV KOLEJKA

Gold-Dent vs. Kmac Herer (wynik 6:0)

Kmac Herer miał być kolejnym, łatwym do przełknięcia kąskiem dla ekipy Gold-Dent. Wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały, ale piłkarska rzeczywistość lubi czasem płatać figle. A Kmac wziął sobie za cel, sprawienie takiego. Oskar Zych przed samym spotkaniem poprosił o dopisanie do składu dwóch Łukaszów: Kalinowskiego i Kamińskiego i zwłaszcza obecność tego drugiego, znakomicie podniosła poziom prezentowany przez Herer. Bo chociaż Gold-Dent miał przewagę, to przeciwnik bardzo dobrze się bronił i wcale nie dawał po sobie poznać, że jest skazywany na porażkę. Ale w końcu gol dla Dentystów padł – a zdobył go, doskonale tego dnia grający Michał Kania. Kmac również miał swoje okazje, lecz w bramce rywali niezawodny był Karol Zalewski. Na domiar złego, w 22 minucie celnym strzałem, tylko że do swojej bramki popisał się Filip Perzanowski i do przerwy drużyna Przemysława Tucina prowadziła 2:0. Po wznowieniu gry przewaga faworytów systematycznie rosła i na trzecią bramkę nie musieliśmy długo czekać – po podaniu Michała Kani trafienie zanotował Łukasz Kaczmarczyk. Kolejne bramki były już kwestią czasu, a ogromny udział miał w nich wspomniany Michał Kania, rzadziej niż zwykle szukający strzału, a więcej podań. Trzy asysty to wynik, który mówi sam za siebie. Ostatecznie Dentyści wygrali z debiutantami 6:0 i po czterech kolejkach prowadzą w tabeli grupy B z fantastycznym bilansem kompletu punktów i bramek w stosunku 32:2! Ale oni dobrze wiedzą, że to co najtrudniejsze, dopiero nastąpi (Redaktor WLSP).

Gazeta „Wieści Podwarszawskie” nr 16/2014

III KOLEJKA

Gold-Dent vs. Buy- Media Cygów (wynik 8:1)

Gold-Dent do tej pory zmiatał wszystko co napotykał na swojej drodze. I nie zamierzał się w tej czynności ograniczać, zwłaszcza że w minioną niedzielę po drugiej stronie boiska stał absolutny debiutant rozgrywek, Buy-Media Cygów. Drużyna Zbigniewa Żołka przyzwoicie zaprezentowała się w pierwszych dwóch spotkaniach i nie mając nic do stracenia, chciała napsuć krwi popularnym Dentystom. Zaczęło się jednak nie najlepiej, bo już pierwszy strzał Marcina Błędowskiego z Gold-Dentu przyniósł bramkę dla faworytów. Ale kolejne minuty wcale nie były dla zespołu Przemka Tucina kolorowe. Oczywiście jak można się domyślać, drużyna ta miała absolutną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. A Buy-Media nastawiło się na kontry, łudząc się, że z przodu krzywdę obrońcom rywala zrobi przede wszystkim Michał Gryz. I faktycznie zawodnik ten starał się jak mógł i to on oddał pierwszy strzał na bramkę Karola Zalewskiego, ale bez efektu bramkowego. Później ekipa z Cygowa przeprowadziła jeszcze ładną koronkową akcję i tylko instynktownej obronie bramkarza, drużyna Gold-Dent zawdzięczała utrzymanie prowadzenia. Ta sytuacja zmusiła Dentystów do włożenia większego wysiłku w spotkanie. Starał się Przemysław Tucin, który najpierw przegrał pojedynek sam na sam z golkiperem oponentów, a następnie wystawił popularną „patelnię” Łukaszowi Kani, lecz ten w fatalny sposób zmarnował okazję. Tym sposobem do przerwy mieliśmy tylko jednobramkowe prowadzenie miejscowych. Druga odsłona rozpoczęła się jednak od podwyższenia stanu posiadania ekipy Dentystów. Odbiór zanotował Łukasz Kaczmarczyk, podał do Przemysława Tucina a ten dopełnił formalności. Jakież było jednak zdziwienie, gdy Buy-Media potrafiło odpowiedzieć na to trafienie! Jedna z nielicznych akcji ekipy z Cygowa i Tomas Zboracki nie daje szans Karolowi Zalewskiemu! Faworyci nabierają w tym momencie nieco pokory i widać małe zdenerwowanie w ich poczynaniach, ale tylko do 36 minuty. Gola zdobywa wtedy Marcin Adamus i tym samym otwiera worek z bramkami. Za chwilę na listę strzelców wpisuje się Maksymilian Poczman a końcówka to już egzekucja na drużynie Buy-Media. Skończyło się na 8:1, lecz trzeba oddać pokonanym, że grali bardzo ambitnie i jeszcze niejednej drużynie popsują humory. Gold-Dent okazał się jednak zbyt doświadczony, by cokolwiek mu się tutaj stało (Redaktor WLSP).

II KOLEJKA

Gold-Dent vs. Netrix (wynik 13:0)

Netrix był skazywany na totalne pożarcie w konfrontacji z Gold-Dent. Wszystkie atuty były po stronie popularnych Dentystów i nic złego ekipie Przemysława Tucina nie mogło się tutaj stać. Robert Rasiński, wraz z kolegami miał tego świadomość, dlatego zależało im, by przede wszystkim uniknąć kompromitacji. Niestety już po pierwszej połowie było 0:6. Bardzo aktywny w Gold-Dencie był Michał Kania, który zanotował asystę i gola, a mógł dorzucić jeszcze jedno trafienie, po świetnym podaniu od swojego kapitana, ale trafił wprost w bramkarza. W 15 minucie na listę strzelców wpisuje się Marcin Adamus a później popis gry daje Przemysław Tucin. Dwie asysty, bramka i jak już wspomnieliśmy na wstępie – 6:0 po pierwszych 25 minutach. A wynik pęczniał w drugiej połowie regularnie. Dentyści grali spokojnie i rozważnie, co na zupełnie pogubionych obrońców rywala wystarczało w zupełności. Netrix ograniczał się jedynie do kilku akcji, ale nawet jeśli przedostawał się pod pole karne Piotra Rosłona, to przegrywał z nim pojedynki. A Gold-Dent punktował. Maciek Waliłko, Michał Kania, Przemysław Tucin – to oni w głównej mierze podzieli się w sumie trzynasto-bramkowym łupem. Netrix nie ustrzelił nic. Niby dwie drużyny, niby po sześciu zawodników w polu, a jakże inny poziom tego, co prezentują…(Redaktor WLSP)

I KOLEJKA

Gold-Dent vs. Foto Elka (wynik 5:1)

Drugi sezon WLSP rozpocznie mistrz… PLP. Gold-Dent tytułów ma na swoim koncie co niemiara i na pewno chciałby dołożyć do niego kolejny. By tak się stało, trzeba dobrze rozpocząć sezon. Foto Elka będzie rywalem trudnym o czym świadczy fakt, że w poprzednim sezonie między tymi drużynami padł remis 2:2, wyrwany zresztą przez Dentystów w ostatniej chwili. Potwierdzają to również słowa Emila Wiatraka, dla którego Fotografowie mogą być czarnym koniem rozgrywek. Pierwszy mecz wiele w tej kwestii podpowie (Redaktor WLSP).

Zespoły Gold-Dentu i Foto-Elki dostąpił zaszczytu rozpoczęcia zmagań II edycji WLSP. Faworyt był jeden, ale w poprzednim sezonie PLP, też był a skończyło się na remisie. Teraz dla ekipy Przemysława Tucina podział punktów nie wchodził w grę – zresztą, nigdy nie wchodzi. A boisko to potwierdziło. Dentyści mieli przewagę i w 5 minucie udokumentowali ją bramką Łukasza Kaczmarczyka, któremu kapitalnym podaniem asystował Marcin Błędowski. Za chwilę może być 2:0, ale szansę na podwyższenie rezultatu marnuje debiutujący w Gold-Dencie Michał Kania. Foto-Elka atakuje raczej z rzadka, a na domiar złego w 10minucie Marcin Adamus podwaja stan posiadania Dentystów i wszystko zmierza w ustalonym kierunku. Fotografowie próbują coś zmienić w swojej grze, ale mimo niezłej postawy Mateusza Niemyjskiego, pierwsza połowa kończy się rezultatem 0:3, bo gola dorzuca też Michał Kania. To powoduje, że drugie 25 minut nie jest już tak ciekawe. Gold-Dent gra spokojnie, bo w tym momencie może pozwolić sobie, by czekać na to, co zrobi przeciwnik. A ten, poza akcją przez pół boiska Michała Krajewskiego, robi niewiele. Faworyci tylko na to czekają i w 37 minucie Przemysław Tucin strzela gola na 4:0, po zamieszaniu podbramkowym. Za chwilę drugiego gola w spotkaniu dorzuca Michał Kania i staje się oczywistą oczywistością, że sensacji nie będzie. Foto Elkę stać jedynie na honorowe trafienie autorstwa Włodzimierza Śliwińskiego, ale drużyna Krzysztofa Lewandowskiego liczyła na więcej. Gold-Dent był jednak lepszy i punkty trafiły w zasłużone ręce (Redaktor WLSP).